21 lutego 2013

"Piłka nożna.O co w tym wszystkim chodzi?" D. Rekosz

Do kobiet dla których spalony może być kotlet na patelni nie zaliczam się od dawna, jednak zasady piłki nożnej znałam do tej pory dość pobieżnie.
Jako, że od Euro 2012 mecze oglądam bardzo chętnie i, co tu dużo mówić, ekspresyjnie, uznałam, że to pozycja obowiązkowa.

Dariusz Rekosz bardzo zręcznie i lekko wprowadza nas w tajniki piłki nożnej : od historii powstania tej dyscypliny (co do tego skąd się ona wzięła nadal nie ma jednej wersji), przez zasady, hipotetyczne sytuacje aż po złotą dwudziestkę piłkarzy. Tekst doskonale dopełniają ilustracje, dzięki którym łatwiej zrozumieć opisywane fragmenty gry. Momentami można się nieźle uśmiać, co uważam za dodatkową zaletę książki, gdyż w gąszczu wszystkich zasad można by przysnąć.

Najbardziej zaskoczyły mnie dwie rzeczy, o których wcześniej nie miałam bladego pojęcia :

*Wiadomo, że gdy dogrywka nie zakończy się rozstrzygnięciem meczu, dyktowane są rzuty karne. Gdy seria 5 rzutów nadal nie wyłoni zwycięzcy, powtarza się je. Ok, ale... w ostateczności można wylosować zwycięzcę !
Taka sytuacja miała miejsce w 1968 roku w meczu między ZSRR a Włochami. Rzut monetą zapewnił zwycięstwo Włochom.

*Grę w meczu towarzyskim symbolicznie może rozpocząć osoba postronna np. król, prezydent, szejk czy... żona prezesa klubu ! Chciałabym zobaczyć jak królowa Elżbieta wprowadza piłkę do gry :)

Czy mecz może się odbyć, gdy na boisku jest siedmiu zawodników?
A pięciu?
Jak zakłada się wózek?
Czy da się wygrać mecz, strzelając gola ręką?  (Podpowiem, że, wbrew temu co Wam się zdaje, da się)
Co to znaczy podać w uliczkę?
A założyć siatkę?


Sprawdźcie sami ! Zaręczam, że warto.
Tymczasem chętnie sprawdzę swoją nowo zdobytą wiedzę w praktyce.

1 komentarze:

Unknown pisze...

Dobrze, że są książki kierowane - przede wszystkim chyba - do dzieci, które są w stanie przekonać do przyjemności płynącej z czytania. Chłopcy na pewno będą ciekawi.
Sama chętnie się przekonam, czy mogłabym się dowiedzieć czegoś nowego. Pewnie tak. :-)

Z podobnych lektur mogę z czystym sumieniem polecić "Mowę trawę" Marcina Rosłonia. Pięknie wydana i niesamowicie zabawna. To w rzeczywistości słownik z przymrużeniem oka.

Pozdrawiam serdecznie.

Prześlij komentarz