24 kwietnia 2012

Piramida - H. Mankell i 3 lata bloga

Na wstępie chciałam powiedzieć, że żyję i mam się dobrze. Moja dwumiesięczna nieobecność bynajmniej nie była spowodowana brakiem przeczytanych książek. Wręcz przeciwnie - przeczytałam ich bardzo dużo, ale problem pojawiał się w momencie otwarcia edytora tekstowego - słowa jakoś nie przechodziły przez palce.
I tak z każdą kolejną książką. Cóż, chyba muszę zacząć, żeby sytuacja uległa zmianie i abym nie straciła serca do blogowania, bo właśnie w kwietniu mijają 3 lata, odkąd jestem w czytelniczej społeczności :)





Propozycję recenzji Piramidy otrzymałam od Biblioteki akustycznej. Skusiło tylko nazwisko Mankella, bo nie jestem fanką audiobooków, a opowiadań tym bardziej.
Na szczęście te teksty były o tyle długie, że mogłam spokojnie podążać za akcją.

W zbiorze opowiadań Piramida Mankell przedstawia nam młodzieńcze lata Kurta Wallandera - jego początki pracy w policji, poznanie Mony i narodziny jego córki Lindy, która w późniejszych powieściach jest już dorosłą kobietą. Bardzo dobry pomysł, jednak to mi nie wystarczyło.
Opowiadania nie porywają jakoś szczególnie pod względem zagadek kryminalnych, jednak co powieść to powieść. Mankell nie zawiódł jednak w jednej rzeczy, za którą tak go uwielbiam - w barwnych opisach przeżyć i rozmyślań bohatera.

Przeszkodą dla mnie była forma audio. Myślałam, że to dobry pomysł, bo nie zawsze znajduję miejsce w autobusie, a jednak przez godzinę przebijania się przez miasto warto coś robić. Nie wiem czy to głos pana Filipowicza, czy samo nagranie było tak ciche, ale przy większym szmerze nic już nie słyszałam, więc w zasadzie podczas jazdy autobusem, czy chodzenia w pobliżu ulicy o odsłuchu nie było mowy. A w domu nic nie stoi na przeszkodzie, by czytać książki w formie papierowej.
Nawet zmiana słuchawek niewiele pomogła.

Reasumując, warto przeczytać, żeby mieć pełny obraz osoby Wallandera, którego pokochało wiele osób na całym świecie, ale formę audio raczej sobie odpuszczę.