
Głupio się przyznać, ale jeszcze do niedawna twierdziłam, że seria książek o Harrym jest dla dzieci i młodzieży, a jak dorośli się nią zachwycają to coś z nimi nie w porządku. Pamiętam jak 9-10 lat temu je czytałam, ale teraz ?! Bez przesady.
Przed świętami spotkałam się z przyjaciółką i podczas rozmowy o książkach pojawił się temat Harry'ego i przynam, że zachciało mi się znowu przenieść w ten świat. Nieśmiało poprosiłam ją, żeby pożyczyła mi wszystkie części i nie żałuję, bo nadal wywołuje to we mnie takie same odczucia jak kiedyś, kiedy przeczytałam pierwsze trzy części.
W tej części Harry i jego przyjaciele rozwiązują zagadkę Komnaty Tajemnic, o której nikt nie chce rozmawiać z powodu wydarzeń sprzed pięćdziesięciu lat. Ich motywacja jest powodowana tym, że ofiarami ataków tajemniczego potwora padają bliscy im ludzie.
Książkę czyta się łatwo, szybko i przyjemnie, ale jedno straszliwie irytuje : postać Gilderoya Lockharta. Był on jedna z głównych postaci w tej historii, więc złość była tym większa im częściej ten zadufany w sobie, próżny człowiek się pojawiał.
Mam zamiar przeczytać wszystkie części, ale to pewnie trochę potrwa, bo z powodu ich grubości czytam je tylko wieczorami przed snem.